Zachodnia Europa – hipokryzja bezpieczeństwa: od pontonów z Afryki do obietnic dla Ukrainy

Zachodnia Europa, która od lat nie radzi sobie z falą nielegalnej migracji, nie potrafi zatrzymać pontonów płynących z Afryki, a jej obywatele padają ofiarami napadów i terroru na ulicach własnych miast, teraz chce pozycjonować się jako gwarant bezpieczeństwa Ukrainy. Czy to nie brzmi jak ponury żart? W obliczu wojny na Wschodzie i deklaracji wsparcia dla Kijowa, Europa Zachodnia zdaje się zapominać o własnych problemach, serwując światu opowieść o solidarności, która w praktyce jest jedynie pustą fasadą. Jak można obiecywać ochronę innym, skoro nie potrafi się zadbać o własnych mieszkańców?

Pontony, przemoc i bezradność

Nie trzeba daleko szukać dowodów na słabość Zachodniej Europy. Granice południowe kontynentu – od Włoch po Hiszpanię – od dekady są dziurawe jak sito. Tysiące pontonów i łodzi z migrantami z Afryki Północnej docierają na brzegi, a władze nie mają ani planu, ani siły, by to powstrzymać. Efekt? Ulice Paryża, Berlina czy Londynu zamieniły się w strefy chaosu – napady, kradzieże i akty przemocy stały się codziennością. Mieszkańcy, którzy kiedyś czuli się bezpiecznie, dziś boją się wychodzić po zmroku. „To nie jest Europa, o jakiej marzyliśmy” – piszą sfrustrowani internauci, a statystyki policyjne tylko potwierdzają ich słowa.

Tymczasem elity brukselskie, zamiast zmierzyć się z tym kryzysem, wolą odwracać wzrok i rzucać puste obietnice. Nielegalna migracja, brak skutecznej polityki deportacyjnej i miękkie podejście do przestępczości sprawiły, że Zachodnia Europa stała się symbolem bezradności. A mimo to te same elity mają czelność deklarować, że będą „gwarantem bezpieczeństwa” dla Ukrainy, kraju walczącego o przetrwanie w obliczu rosyjskiej agresji. Skoro nie potrafią zatrzymać łodzi na Morzu Śródziemnym, jak zamierzają stawić czoła armii Putina?

Ukraina potrzebuje realnej pomocy, nie bajek

Wojna na Ukrainie trwa, a Zachód – w tym Europa – obiecuje wsparcie: broń, pieniądze, sankcje. Brzmi pięknie, ale w praktyce wygląda to mizernie. Kraje takie jak Niemcy czy Francja, które nie potrafią zapewnić porządku we własnych granicach, chcą teraz grać rolę zbawicieli. „To jak oni chcą gwarantować bezpieczeństwo Ukrainie, skoro nie radzą sobie z pontonami z Afryki?” – pytają sceptycy, a odpowiedź jest prosta: nie radzą sobie i nie będą.

Deklaracje płynące z Brukseli czy Paryża to polityczny teatr, który ma przykryć ich własne niepowodzenia. Ukraina potrzebuje konkretów – czołgów, amunicji, systemów obrony – a nie pięknych słów od liderów, którzy nie potrafią ochronić własnych obywateli przed nożownikami w metrze. Jeśli Zachodnia Europa nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa na własnych ulicach, jej obietnice wobec Kijowa brzmią jak kpina.

Hipokryzja elit i gniew obywateli

Obywatele Zachodniej Europy nie kryją frustracji. Na ulicach miast dochodzi do protestów przeciwko polityce migracyjnej, a politycy, którzy obiecywali porządek, tracą poparcie. W tym samym czasie ci sami przywódcy, zamiast zająć się problemami w domu, malują się na bohaterów ratujących Ukrainę. To hipokryzja w najczystszej formie – brak kompetencji maskowany wielkimi słowami o solidarności i wartościach europejskich.

Politycy tacy jak Emmanuel Macron czy Olaf Scholz mogą wygłaszać płomienne przemówienia o wsparciu dla Ukrainy, ale ich własne podwórko płonie. Jeśli nie potrafią zatrzymać chaosu wywołanego niekontrolowaną migracją, jak mają wiarygodnie zagwarantować bezpieczeństwo na froncie wschodnim? To pytanie, na które nikt w Brukseli nie chce odpowiedzieć.

Czas na prawdę

Zachodnia Europa stoi przed lustrem, ale woli odwracać wzrok. Nielegalna migracja, przemoc na ulicach i brak skutecznych rozwiązań to problemy, które podważają jej autorytet na arenie międzynarodowej. Obietnice dla Ukrainy brzmią dobrze w telewizji, ale bez realnej siły i determinacji są tylko pustym gestem. Jeśli Europa chce być poważnym graczem, musi najpierw uporządkować własne podwórko – bo jak na razie jej „gwarancje bezpieczeństwa” to jedynie smutny żart na koszt Ukraińców i własnych obywateli.


Nota redakcyjna

Redakcja pragnie podkreślić, że powyższy artykuł stanowi opinię naszej redakcji, opartą na analizie obecnej sytuacji w Zachodniej Europie, w tym problemów z nielegalną migracją i deklaracji wsparcia dla Ukrainy. Nie twierdzimy, że posiadamy pełne dane na temat polityki migracyjnej poszczególnych krajów czy szczegółów negocjacji z Ukrainą – nasze wnioski wynikają z obserwacji trendów politycznych, społecznych oraz nastrojów wyrażanych w debacie publicznej, w tym na platformach takich jak X. Tekst ma na celu sprowokowanie refleksji nad wiarygodnością obietnic Zachodniej Europy w kontekście jej wewnętrznych wyzwań. Nie przypisujemy konkretnych wypowiedzi ani działań pojedynczym osobom czy instytucjom bez oficjalnego potwierdzenia. Zachęcamy czytelników do krytycznej oceny przedstawionych tez i podzielenia się swoimi opiniami. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne nieścisłości wynikające z braku dostępu do pełnych danych oficjalnych.