24 letnia mieszkanka Warszawskiego Bródna,która chciała dokonać apostazji wydaje się wręcz nie prawdopodobna a jednak jest prawdziwa.Według relacji kobiety, ksiądz powoływał się na nieznajomość prawa kościelnego, a kiedy tłumaczyła, dlaczego odchodzi, zaczął podnosić głos i nakazał opuszczenie plebanii. Gdy dziewczyna zaczęła protestować, ten wezwał policję. Policjanci skuli dziewczynę w kajdanki, mieli ją obrażać, przeklinać, a następnie wozić wąskimi uliczkami.
Do wspomnianego wcześniej incydentu miało dojść 2 Stycznia o godzinie 8:40 rano.Ksiądz miał przeciągać spotkanie z kobietą ale w końcu raczył się pojawić.
Podczas wizyty u księdza proboszcza przekonywała go, że dokładnie przemyślała swoją decyzję i zgodnie z prawem kościelnym żąda wszczęcia procedury apostazji.
Ten rok pokazał mi, jak obrzydliwa to jest instytucja. Księża szczują na ludzi, wykluczają, a następnie zasłaniają się Bogiem. Straszą wizjami piekła i potępienia. Ja się nosiłam z tą myślą odkąd mam 18 lat. Chciałam mieć spokój w głowie, że nie jestem w żaden sposób z tą instytucją powiązana
Kobieta miała przy sobie dokumenty na które ksiądz nie chciał nawet spojrzeć. Po spojrzeniu w akta parafialne, stwierdził, że dziewczyna nie należy do parafii i nie ma takiej możliwości, by podjął interwencję. Dziewczyna powoływała się na prawo kościelne.
Powoływałam się na Dekret Ogólny Episkopatu Polski w sprawie wystąpień z Kościoła, ale on powiedział, że go nie zna – relacjonowała Kobieta
Duchowny z każdą minutą stawał się nie miły oraz,podnosił głos i nakazał natychmiastowe opuszczenie murów kościelnych. Kiedy 24-latka zaczęła protestować. Ksiądz bez zawahania wezwał policję, którą ewidentnie reprezentowali wielbiciele dobrej zmiany, gdyż po przyjeździe nawet nie chcieli jej wysłuchać. Zażądali dokumentów od 24 latki, lecz sami nie mieli ochoty się legitymować. Po chwili bez słowa skuli ją w kajdanki.
Próbowałam im wytłumaczyć, po co tu jestem, ale nie dawali mi dojść do słowa. Jak już wyczułam, że sytuacja jest co najmniej niefajna, próbowałam wyjąć telefon z kurtki, żeby zacząć nagrywać. Chciałam schować dokumenty do torby, ale nagle zostałam zakuta w kajdanki. Uniemożliwiono mi jakikolwiek ruch – relacjonuje Zula.
Jak relacjonuje 24-latka została wyprowadzona z kościoła funkcjonariusze mieli wyzywać ją od „głupich c**”. Mieli też mówić: „Widać, że jest popierdo***a”.
Zaczęli mi grozić, że wywiozą mnie do „psychiatryka”, bo widać, że nie jestem normalna. Mówili „Skoro zapie*****sz na protesty, to teraz pozapie****sz do kurii”. Nawet nie wiem, skąd oni wzięli te protesty – czytamy dalej.
Dziewczyna opowiada, że jeden z policjantów miał szantażować naszą rozmówczynię. Mówili, że albo nigdy więcej nie przyjdę do kościoła i oni odwiozą mnie do domu, albo zawiozą mnie do „psychiatryka”
Zatrzymaną wożono kilka minut, a na końcu wysadzono ją z radiowozu i przy wszystkich przechodniach, zdjęto jej kajdanki. Funkcjonariusze podsunęli dziewczynie do podpisu mandat karny za naruszenie miru domowego i puścili ją do domu. Podtrzymuje, że nie zostawi tej sprawy, gdyż to nie pierwszy raz, kiedy ten ksiądz odmawia apostazji kolejnej osobie.
Puścili mnie, ale powiedzieli, że jeśli dostaną kolejne wezwanie w mojej sprawie, to dopiero będę miała problemy. Gdy weszłam do domu, zaczęłam się trząść. Cały dzień nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Pół dnia przespałam. W międzyczasie poprosiłam o pomoc do Mai Staśko. Napisałam też skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich, kurii i komendy. Jeżeli apostazji nie da się załatwić bez wychodzenia z domu, wrócę do księdza z kimś bliskim. To się nigdy nie powinno zdarzyć w XXI wieku, to jest bezprawie – opowiada Kobieta.